Pod koniec kwietnia br. wyruszyłem na pieszą pielgrzymkę do Santiago de Compostela. Po dotarciu
do francuskiego miasteczka Saint Jean Pied de Port, leżącego w Pirenejach , przez 30 dni
maszerowałem tzw. drogą francuską do miejsca pochówku Św. Jakuba Apostoła Starszego.
Początek drogi był wymagający, ponieważ podążałosię trudnymi górskimi ścieżkami, dodatkowo
mając przeciwko sobie niesprzyjającą pogodę.
Pierwszym małym celem na mojej drodze do Santiago była Pampeluna. Miasto pełne zabytków,
z piękną katedrą, słynące przede wszystkim z letniej gonitwy byków. Następnie maszerowałem przez
pagórkowate i bogate w urokliwe miasteczka rejony pomiędzy Pampeluną a Burgos. Po drodze
przechodziłem przez region autonomiczny La Rioja, słynący z rozległych winnic i wspaniałych win.
Gdy dotarłem do Burgos czekało na mnie spotkanie z monumentalną gotycką katedrą, jedną
z najpiękniejszych tego typu budowli na świecie.
Po opuszczeniu Burgos rozpoczynały się tereny Mesety, czyli charakterystycznego płaskowyżu. Są to
rozległe przestrzenne równiny, płaskie a równocześnie położne na wysokości 650-900 m n.p.m.
Po przejściu Mesety, która jest jednocześnie urokliwa i zarazem nużąca dotarłem do miasta Leon.
Jest to kolejna perła urbanistyczna z równie piękną, jak w Burgos, gotycką katedrą. Za Leon pokonałem
dwa pasma górskie mające wysokość gór w Beskidzie Żywieckim. Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów
marszu przeszedłem przez pagórkowate i wilgotne tereny hiszpańskiej Galicji.
Tak dotarłem do Santiago de Compostela, gdzie zadowolony z dobrze wykonanego zadania, mogłem
zakończyć swoją pielgrzymkę. Pomaszerowałem jednak ponad 100 km dalej nad Atlantyk do Finisterry
oraz Muxii. Finisterra była w średniowieczu uważana za koniec ówczesnego świata, a w Muxii znajduje
się Sanktuarium Maryjne.
Przeszedłem w sumie około 920 km, nie zważając na pogodę, maszerując po hiszpańskich górach,
równinach, niosąc zawsze ciążący plecak. Po drodze napotykałem szereg starych, pełnych zabytków
miast i miasteczek, obserwowałem zmieniającą się przyrodę i teren, poznawałem wielu pielgrzymów
z całego świata. Należy podkreślić, że pielgrzymowanie do Santiago de Compostela nie jest sielanką
i czymś łatwym. Pątnicy podczas drogi żyją bez luksusów, śpią w tzw. albergach, czyli skromnych
schroniskach dla pielgrzymów, zmagają się z dolegliwościami fizycznymi, kontuzjami, spadkami formy,
kryzysami związanymi ze zwątpieniami czy zniechęceniem. Mimo różnych trudności te 30 dni
codziennego marszu daje sposobność do refleksji, dystansu do świata i otaczającej nas rzeczywistości.
Pozwala też przeżyć wieloaspektową przygodę, która ma wymiar religijny, turystyczny i kulturoznawczy.
. Szymon Pilarz
NIECH APOSTOŁ WAS PROWADZI.